Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 1 maja 2012

Prolog

 *** Oczami Meggi ***
- Dziewczyny - jęknęłam - możemy jeszcze zawrócić.
Przyjaciółki zaprzeczyły głośno i spojrzały na mnie jak na wariatkę. A zresztą, każda z nas była wariatką. I Rumia, i Zoey i ja - Margaret Creavit o brązowych włosach i niebieskich oczach. Z całej naszej trójki jestem najstarsza i najbardziej kłótliwa. Nie to, co Zoey. Ona jest na ogół dość spokojna, choć czasami odbija jej... głupawka. Ma czarne włosy i jest boska - tak mówią chłopcy. Oraz, oczywiście Rumia. O tak, moja kochana Rumia, moja i Zoey. Ma rude włosy, o które zawsze byłam zazdrosna. Jest śliczna,ma duże wzięcie u chłopaków a jej największym marzeniem jest zostać top modelka.
- Meggi, litości, chodźże – Rumia szturchnęła mnie w bok wyrywając z rozmyślań.
- Och, idę, już idę.
Wszystkie razem weszłyśmy powoli po białych schodkach i chwilę później zajęłyśmy miejsca w samolocie.
   Podróż zleciała dość szybko, szczególnie, że zasnęłam już po dwudziestu minutach lotu.
Śniły mi się nasze stare domy i rodziny. A w szczególności moje rodzeństwo, tak, tak mam brata i siostrę. Lucas ma 13 lat, a Hannah ma 6. Są wspaniali, ale tylko kiedy śpią. Nagle ze snu wyrwał mnie krzyk.
- Ej, laska, wysiadamy, pobudka! - wrzasnęła mi do ucha Zoey.
- Matko kochana, musisz się tak drzeć? - wymamrotałam ospała.
Dziewczyna przewróciła oczyma i pociągnęła mnie za łokieć.
To co zobaczyłam było... niesamowite! Wielkie wieżowce z tysiącami okien, miliardy domów, tyle ludzi.
- O my gosh... No nie wierzę. Widzicie to co ja, czy mam zwidy? - zapytała przyszła modelka.
- Rumia, ty to zawsze masz halucynki, ale teraz to chyba prawda - szepnęła Zoey.
Chwyciłyśmy swoje bagaże, wsiadłyśmy do żółtego TAXI szczerząc się do siebie. Po drodze rozglądałam się przez szyby samochodu. Dziewczyny prowadziły jakąś zaciętą rozmowę na temat naszego nowego domu, co chwilę szturchając się. Wreszcie nie wytrzymałam.
- Czy wy naprawdę jesteście jak dzieci?! No spokoju trochę! Z kim ja się zadaję - mruknęłam.
- Narzekasz! - odkrzyknęły chórem.
Często się kłóciłyśmy, ale nigdy nie rozstawałyśmy się. Zresztą, te sprzeczki często były tylko umocnieniem naszych więzi, ale teraz to już przesadziły.
- Uuu... - usłyszałam - Jejkuś, patrzcie jaki przystojniak!
Spojrzałam w tę samą stronę co rudowłosa. Chodnikiem szedł wysoki chłopak o czarnych, postawionych na żel włosach.
- Ja cię nie mogę... Rumia, wiesz ile takich tu jest?
- Narzekasz - powtórzyły razem.
Uśmiechnęłam się pod nosem i przyznałam im rację. Ten chłopak był na maksa boski.
 __________________________________________________________________________________
Coco&Chanel
Q.Q

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz