Łączna liczba wyświetleń

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 4


*** oczami Zoey ***
Nadal siedziałam na blacie skruszona. Meggi krzątała się po salonie sprzątając po grupie. Nie mogłam przestać myśleć o nich. Czemu my ich zaprosiłyśmy? Tak naprawdę to wiemy o nich zbyt mało, żeby siedzieć z nimi na jednej kanapie, śmiać się i żartować. Zachowywałyśmy się jak tępe dziewczyny, które polecą na wszystko.
Przecież to tylko chłopcy! Przystojni chłopcy. Och, Zoey, przestań! - myślałam.
- Zee, chyba powinnyśmy porozmawiać z Rumią - mruknęła przygnębiona Meg.
- Masz rację - odparłam zeskakując z blatu.
Szybkim krokiem ruszyłyśmy do pokoju rudowłosej. Blondynka zapukała kilka razy do drzwi, lecz nikt nie odpowiadał. Trochę ryzykując wsunęłam głowę do pomieszczenia.
- Rumia, możemy? - spytałam.
Nadal nikt nic nie mówił. Weszłyśmy powoli. Usiadłam na brzegu łóżka, a Meg na krześle przed toaletką. Rumia leżała pod kołdrą tak przykryta, że nawet kosmyk włosów jej nie wystawał.
- Rumia, porozmawiajmy! - wybuchnęła wreszcie Margaret.
- Mam was dosyć - wychlipała Rumia gramoląc się spod kołdry.
Miała spuchnięte oczy, drżącą brodę i cała była czerwona.
- Jejku... to przez nas? - zapytałam.
- Nie wiem. Dziewczyny chodzi o to, że ja... boję się związków. Przepraszam was, ale panikowałam. Przypominał mi się ten dupek. Przepraszam - chlipała.
- Och, o to chodzi, o niego. Myślałyśmy, że... Rumia - powiedziałam wzruszona. Przysunęłam się do dziewczyny i objęłam ją.
- Rumia, wiem, że to nie najlepszy moment na takie pytania, ale... mogę na chwilę wyjść, bo Lou dzwoni? - zapytała Meg.
- Oczywiście - zaśmiała się Rumia - ale bez żadnych czułych słówek.
- Jasne - uśmiechnęła się blondynka.

*** oczami Meggi ***
Stałam na korytarzu trzymając palec na zielonej słuchawce.
A co tam - pomyślałam i kliknęłam przycisk.
- Halo? Meggi? - słysząc ten czarujący głos odebrało mi mowę. Po chwili dopiero mruknęłam:
- Cześć Lou.
- Myślałem, że nie chcesz mnie słyszeć, tak długo nie odbierałaś.
- Nie, nie. Oczywiście, że chciałam z tobą porozmawiać. Co tam u was? - spytałam. Dziś dowiedziałam się, że chłopcy mieszkają w jednym pokoju.
- Dobrze, znaczy trochę namąciłyście u nas - zaśmiał się.
- To znaczy?
- Hazza wciąż nawija o Rumii, a Niall pisze tysiące SMS-ów i nie wie, który wysłać do Zee.
Roześmiałam się na cały głos.
- Serio? No nie wierzę.
- Ja też nie wierzyłem na początku - odparł - A co u was? O co chodziło wieczorem, miałyście nas dość, tak?
- Nie! Mała kłótnia. Ale już wszystko dobrze.
- Meg... co robisz jutro wieczorem?
- Planowałam obejrzeć samotnie jakiś melodramat pożerając tysiące kalorii, a co? - zachichotałam znając już jego pytanie.
- Może pożarłbym z tobą te kalorie, ale w jakiejś restauracji? - zapytałam zdenerwowany.
- Oczywiście - zaśmiałam się .
- Będę u ciebie o dziewiętnastej, co ty na to?
- Jestem za - powiedziałam - Wiesz co, muszę już kończyć. Dziewczyny zaczną coś podejrzewać.
- Dobra. Pozdrów je. Pa!
Pożegnałam się, po czym ponownie weszłam do pokoju. Zee i Rumia siedziały na łóżku śmiejąc się.
- Coś mnie ominęło?
- Nie, nie. Czego chciał Lou? - zapytała Zoey.
- Zaprosił mnie do restauracji. Macie od niego pozdrowienia. Jestem zmęczona, a jutro nie mogę wyglądać jak wampir. Dobranoc! - rzekłam chwytając za klamkę.
- Meg... - zaczęła podejrzliwie Zoey. Wiedziałam, co miała na myśli.
- Spokojnie, to tylko przyjacielskie spotkanie. Miłych snów!
- Nawzajem - powiedziały razem.
Szybko umyłam się, przebrałam i powędrowałam do łóżka. Mimo podróży i tych wszystkich emocji wcale nie byłam zmęczona. Przykrywając się kołdrą usłyszałam dźwięk dzwonka. Odblokowałam klawiaturę i spojrzałam na ekran.:
Pozdrowiłaś dziewczyny? Lou.
Uśmiechnęłam się do siebie.
Tak. Nie mam przecież sklerozy.
Louis:
Nie śmiem wątpić. Xx.
Ja:
"Xx"?!
L:
Przepraszam. Dobranoc.
Ja:
Louis, ja tylko tak... Dobranoc.
Lecz tej nocy wcale nie mogłam zasnąć. Myślałam o Lou. Nie byłoby to tak straszne, gdyby nie to, że niektóre myśli nie były... przyjacielskie. Zasnęłam dopiero około drugiej w nocy po SMS-ie :
Nie wiem czy śpisz, ale ja nie mogę. Wyjaśnimy sobie wszystko jutro... znaczy dzisiaj. Przepraszam, dobranoc. Mogę "x"? ;D
Odpisałam mu szybko:
Jak musisz :)
Louis:
Więc dobranoc. Xxxxxxxx. ;P
Uśmiechnęłam się pod nosem i mając wciąż na ustach delikatny uśmiech zasnęłam. 
__________________________________________________________________________________
Och, Lou jest taaaaaki... no wiecie, uroczy :D
Wy w komciach też możecie pisać "xxx" :)
Kolejny rozdział będzie, jak będą pod tym 3 komentarze ^.^
Coco&Chanel
Q.Q 

5 komentarzy:

  1. super czekam na wiecej !
    zapraszam do
    mnie mam nadzieję że dodasz do obserwatorów
    http://my-style-and-design.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Sylwia, jestem Twoim obserwatorem :)
      A już niedługo więcej :D
      Dzięki :)

      Coco

      Usuń
  2. To.Jest.Zaj*biste. ; ) Proszę, napisz więcej, okropnie mnie wciągnęłaś! ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.! =]
      Dziś rozdziału nie będzie ale jutro...
      Nie mówię że na 1oo % Ale postaramy się dodać... ;***

      Channel Q.Q

      Usuń
  3. Zajebista historia
    uwielbiam takie czytać :P
    czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń