*** oczami Zoey ***
Otrzepałyśmy
się z ziemi chichocząc. Dostałam od śmiechu czkawki, co jeszcze
bardziej rozbawiło przyjaciółki.
-
Kto jest za kupieniem lodów? - zapytała Rumia.
-
Ja! - krzyknęłam.
-
Ja nie mam ochoty - odparła Meggi.
- Jak chcesz – mruknęłyśmy
jednocześnie.
Ruszyłyśmy
razem do budki z lodami, która była kilka kroków od parku. Ja
zamówiłam loda z trzema truskawkowymi gałkami, Rumia z dwiema
czekoladowymi. To były nasze ulubione smaki. Meg lubiła waniliowe i
malinowe, albo jakieś owocowe. Truskawkowe podobno jej się
przejadły.
-
Mmm... pyszne lody - powiedziałam.
-
O taak - odpowiedziała mi Rumia robiąc wielki liz.
Uśmiechnęłyśmy
się.
-
Nie lubię czekoladowych - jęknęłam.
-
A ja truskawkowych - rudowłosa wypięła język.
-
Masz problem.
-
To ty masz.
-
I kto to mówi? - droczyłam się dalej.
-
Ogólnie ludzkość woli czekoladowe - warknęła Rumia, a szelmowski
uśmiech igrał jej w kącikach ust.
-
Ogólnie, ale gdyby była wojna, to ludzie śmieszniej wyglądali by
z różowymi lodami na twarzy, prawda? - zapytałam rozbawiona.
-
A kto jest na tyle głupi, żeby robić wojnę na lody? - zapytała
Meg.
-
Ty! - zaśmiałyśmy się z Rumią równocześnie.
Meg
wypięła nam język.
***
oczami Meggi ***
Wypięłam
dziewczynom język, po czym uśmiechnęłam się zabawnie. Rumia
miała czekoladowe zęby! Ubrudziła się lodami. Haha,
powiadomiłyśmy ją o tym i ponownie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Nagle
ktoś delikatnie dotknął mojego ramienia.
-
Hej - usłyszałam.
Odwróciłam
się i ujrzałam tego przystojniaka! Jeszcze tego brakowało, żebym
przez niego nocy nie przesypiała... Po chwili dopiero dojrzałam, że
wraz z nim stoi czterech innych chłopaków. Jeden był taki śliczny,
z lokami. Drugi z blond włosami, trzeci z lokami, ale inny niż
pierwszy... Och! Wszyscy byli... cudni!
-
Cześć - wyjąkałam - Co tu robicie?
-
Przyszliśmy na lody. To jest nasza ulubiona budka - uśmiechnął
się uroczo - O właśnie! A to są moi przyjaciele. Zayn, Niall,
Harry i Liam. Chłopaki to jest Margaret.
-
Meggi, jeśli można - chrząknęłam.
-
Ooo... to jest ta Meggi, o której wciąż nawijałeś? - zapytał
blondyn Niall.
Louis
szturchnął go w bok zaczerwieniony.
-
Och, wiecie jaka ona jest śliczna? Ma takie cudne niebieskie oczy,
blond włosy, jest boska! Chłopaki, ale posłuchajcie o niej! I do
tego... - parodiował Louisa Zayn.
Ja
i chłopaki wybuchnęliśmy śmiechem, oprócz Lou, który
zaczerwienił się i tylko ukradkowo spoglądał na mnie z uśmiechem.
Dopiero na ten śmiech dziewczyny odwróciły się. Obie wymazane
lodami, zaczerwienione i potargane. Na widok chłopaków Rumia
zakrztusiła się resztką wafelka. Zoey rozdziawiła śmiesznie
usta wpatrując się to we mnie, to w chłopaków.
-
Chłopaki, to jest Rumia - wskazałam na rudowłosą - i Zoey -
dziewczyna zamknęła usta i uśmiechała się desperacko.
-
Cze-cze-cześć - wyjąkał Harry.
Wszyscy
znowu się roześmialiśmy. Wszyscy oprócz Rumii, która zachowywała
dystans.
-
Skąd się znacie? - zapytała Zoey.
-
Z zakupów - zażartowałam.
-
W taki razie od dzisiaj to ja robię zakupy - szepnęła Zoey.
Uśmiechnęłam
się pod nosem.
***
oczami Rumi ***
-
Może was odprowadzimy? - zapytał Harry.
-
Ja jestem na tak - mruknęła uroczo Zoey trzepocząc rzęsami.
-
Emm... idźcie, ja i Zee zaraz was dogonimy - powiedziałam.
Gdy
grupa z Meg powoli się oddalała spojrzałam na Zoey, która była
zupełnie zdezorientowana.
-
Co ty wyprawiasz do cholery?! Miało być: zero miłości i złamanych
serc! - warknęłam.
-
Oj przestań. Przesadzasz - jęknęła.
-
Nie Zoey, nie przesadzam. Widziałam jak się na nich patrzysz! Daj
sobie spokój. Nawet ich nie znamy!
-
Rumia! Odwala ci! Nie poznaję cię od kiedy przyjechałyśmy do Londynu!
Tylko zakazy! Słyszałam jak rozmawiałaś z Meg! To, że masz
złamane serce po tym idiocie, nie znaczy, że Meg nie może
porozmawiać z Louis'em, bo od razu na nią krzyczysz! Zastanów się
nad sobą, bo wolę tamtą Rumię!
Odbiegła
do reszty, a ja zostałam sama na chodniku z rozdziawionymi ustami.
Nie pamiętam kiedy ostatnio Zoey powiedziała do mnie coś takiego.
Po policzku powoli spływała mi łza. Czy przez tych idiotów stracę
przyjaciółki? Nie! Nie pozwolę, żeby jakaś banda chłopaków
zepsuła dziesięcioletnia przyjaźń! Świat zwariował!
Sięgnęłam
telefon i napisałam z bólem do Zee:
Nie
czekajcie na mnie. Wrócę wieczorem. Cześć.
Schowałam
telefon i powoli ruszyłam chodnikiem. Nie zaszłam daleko, ponieważ
usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wygrzebałam
telefon z torebki, po czym przeczytałam wiadomość od ciemnowłosej.
Rób
co chcesz. A, i żebyś się potem nie darła - zapraszamy chłopaków
do siebie.. Spokojnie, nie będzie żadnych obściskiwań. Nie
histeryzuj. Nara.
Warknęłam
cicho pod nosem.
***
oczami Meggi ***
-
Meg, możemy porozmawiać? - zapytał Lou.
Ja,
Zoey i chłopcy siedzieliśmy przed telewizorem oglądając komedię
romantyczną. Wstałam mozolnie, po czym powiedziałam do reszty:
-
Idziemy na spacer. Nie czekajcie na nas.
Poczułam
się trochę głupio mówiąc to. Zoey spojrzała na mnie tym
radosnym wzrokiem: tylko pamiętaj co sobie przysięgłyśmy.
Uśmiechnęłam się do niej tak, żeby zrozumiała, że
niepotrzebnie mi to mówi.
Wyszłam
z Louis'em z domu. Chłopak schował dłonie w kieszenie.
-
Meg, bo... ja... - uśmiechnęłam się - to przy budce...
-
Lou, przecież ja nie gryzę. Mów od razu o co chodzi.
-
Masz rację. Więc chodzi o to, że chłopaki przy budce mówili...
prawdę. Ale nie zrozum mnie źle, ja tylko...
-
Ej, spokojnie. Czy ja się wtedy obraziłam? - zapytałam go -
Przecież wszyscy się śmialiśmy. Rozumiem. Nie miałeś na myśli
niczego... takiego. Tak tylko - mruknęłam.
-
Dokładnie.
Spacerowaliśmy
jeszcze piętnaście minut. Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem i
żartowaliśmy.
-
Co lubisz robić w wolnym czasie? Bo chyba nie pomagać dziewczynom w
zakupach - chichotałam wspominając to zdarzenie.
-
Haha, nie. Znaczy wiesz, mógłbym - uśmiechnął się - Lubię
śpiewać.
-
Tak? To świetnie! Zaśpiewaj mi coś! - mówiłam podekscytowana.
-
Muszę?
-
Mhm!
-
No dobra...
Zaśpiewał
kawałek nieznanej mi piosenki. I gdy już miałam zapytać o jej
tytuł zadzwonił mi telefon.
-
Przepraszam - powiedziałam przyciskając zieloną słuchawkę -
Halo?
-
Meggi? Tu Rumia. Posłuchaj... pokłóciłam się z Zee tych
chłopaków. Przepraszam was. Macie racje, nie powinnam tak
naskakiwać, ale to z troski. Oni nadal u was są? Co robisz?
-
Och, Rumia. Rozumiem cię i masz rację, zaufaj nam, nie jesteśmy
dziećmi. Obecnie jestem na spacerze. Nie wiem czy chłopcy jeszcze
są.
-
Spacerujesz sama?
Och,
jaka byłaby kłótnia, gdybym powiedziała prawdę, ale nie lubię
kłamać.
-
Z Louis'em.
-
Mhm. Muszę kończyć. Cześć! - krzyknęła.
Zrobiło
mi się głupio. Kurcze, Rumia chciała dobrze. Przełamała siebie,
wspomnienia, złamane serce i dała nam wolną rękę, a my tak...
Będę musiała z nią porozmawiać, z nią i z Zoey.
-
Chyba powinniśmy wracać - powiedział Lou.
Przytaknęłam
czując wyrzuty sumienia.
***
oczami Zoey ***
Rumia
wróciła, gdy chłopcy jeszcze byli. Wszyscy odwróciliśmy się od
TV przyglądając dziewczynie. Ona spiorunowała nas wzrokiem i
powędrowała do kuchni. Wstałam razem z Meg mówiąc:
-
Chłopcy, nie obraźcie się, ale musimy na chwilę odejść. Zaraz
wrócimy.
Gdy
weszłyśmy do kuchni Rumia piła sok. Nie odzywała się do nas, a
wzrokiem mogłaby zabić.
-
Rumia... - zaczęłam.
-
Przestań! Jak mogłyście?! Jak możecie?! A nasza obietnica?
Jesteście beznadziejne!
Odstawiła
z trzaskiem szklankę soku i wybiegła z kuchni. W drzwiach zderzyła
się z Haroldem.
-
Przepraszam - mruknął pomagając jej wstać.
-
Zostaw mnie! Wszyscy mnie zostawcie! - warknęła płacząc.
Popędziła
do siebie po schodach cicho chlipiąc.
-
Chłopaki! - zawołał Hazza.
Po
chwili w kuchni stała cała banda. Harry z posępną miną
powiedział do reszty:
-
My już chyba pójdziemy. Zrobiło się nie miło. Cześć
dziewczyny.
-
Cześć.
Niall
spojrzał tęsknym wzrokiem na mnie, po czym powiedział:
-
Dacie nam swoje numery?
-
O tak, oczywiście - szepnęła Meg.
Podała
chłopakom swój numer, po czym ja zrobiłam to samo.
-
Meggi, będę mógł zadzwonić do ciebie dziś wieczorem? - zapytał
speszony Lou.
-
Jasne, ale dziś wieczorem to chyba nie, bo jest już blisko
dwudziestej trzeciej.
-
Serio?! Jeju... dobra, my zmykamy. Cześć! Miłego... miłej nocy -
odparł Niall i razem z chłopakami wyszli z domu. Usiadłam na
blacie chowając twarz w dłoniach.
-
Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień - szepnęłam ze łzami w
oczach, po czym przytuliłam się do Meggi.
__________________________________________________________________________________
Rozdział 3 gotowy :)
Mam nadzieję, że nie zrazicie się do Rumii, to równa dziewczyna ;D
Komentujcie ludziska, komentujcie ;P
Coco&Chanel
Q.Q
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz