Łączna liczba wyświetleń

środa, 9 maja 2012

Rozdział 5


*** oczami Rumii ***
Rano byłam naprawdę bardzo zdenerwowana. Bałam się co zrobi Meggi, co zrobi ten cały Louis. Co prawda ufałam jej, ale ciężko nie zauważyć jak Lou na nią patrzy.
Ziewnęłam głośno przeciągając się. Zeskoczyłam z łóżko, wsunęłam stopy z białe papcie, po czym ruszyłam w stronę kuchni. W połowie korytarza na piętrze zatrzymałam się przy drzwiach Meg. Zapukałam szybko i wsunęłam się do środka.
- Co ty robisz? - zapytałam widząc skwaszoną dziewczynę stojącą przed szafą.
- Myślę - mruknęła.
- O czym?
- Co ubrać... No zobacz Rumia, przecież nie założę dresu! Beznadzieja - rzekła rzucając się na łóżko.
- I tak byś mu się spodobała - powiedziałam podchodząc do szafy.
Meggi wystawiła głowę spod poduszki i zaśmiała się.
- Jasne... Jakieś pomysły? - spytała rozbawiona krzyżując nogi na łóżku.
Stałam przez dłuższy czas przed szafą przyjaciółki. Po chwili sięgnęłam pozłacaną sukienkę bez ramiączek sięgającą do połowy ud, albo nawet krótszą.
- Za ciasna.
- To po co ją brałaś?
- Wspomnienia - jęknęła odwracając głowę.
- Nic nie mówię - szepnęłam.
Dalej była granatowa suknia do kostek z wielkim dekoltem, ale Meg stwierdziła, że ją pogrubia, jak zresztą trzy następne.
- Nie mam pojęcia - powiedziałam wreszcie.
A były to już wielkie słowa, gdyż jak twierdziły dziewczyny byłam "prawdziwą encyklopedią obecnej mody". Nie zauważyłyśmy nawet, że od jakiegoś czasu w drzwiach, których zresztą nie zamknęłam, stała uśmiechnięta Zee.
- W takim razie... - zaczęła - idziemy na zakupy!
- Masz rację, Zoey. Nowy świat, nowe miasto, nowe ciuchy!
- Idźcie beze mnie. Nie mam ochoty.
Dziewczyny stanęły z rozdziawionymi ustami.
- Chyba sobie żartujesz... Od kiedy się znamy tylko raz nie poszłaś z nami na zakupy. Miałaś wtedy zapalenie płuc.
- Głowa mnie boli. Idźcie same, no już. Kupcie mi coś.
I mówiłam prawdę. Od rana głowa pękała mi w szwach. Położyłam sobie rękę na czole wychodząc z pokoju.

*** oczami Meggi ***
Na zakupy wybrałam pasiastą kolorową koszulkę, czerwone rybaczki i czarne baleriny. Kilka dodatków, włosy związane w kłosa i delikatny błyszczyk. Tego dnia nie miałam ani trochę ochoty na przebieranki. Ale w czymś musiałam pójść - myślałam - przecież nie pójdę nago, chociaż Louis'owi chyba by się spodobało. Wybuchnęłam śmiechem siedząc z Zee w samochodzie.
- Co się stało? - zapytała odrywając wzrok od szosy.
- Haha, pomyślałam sobie, że muszę się w coś ubrać na to spotkanie, chociaż Lou byłby zadowolony gdybym nic nie założyła.
- Haha, święte słowa - śmiała się.
Chodziłyśmy po wielu sklepach przebierając w tysiącach ubrań. Zee w ciągu pół godziny zdążyła sobie kupić - chyba już piętnaste z kolei - jeansowe spodenki, koszulę w różową kratę i pięć wisiorków. Ja dotychczas wybrałam tylko nowy błyszczyk. Nic na mnie, albo mnie nie pasowało. Wchodząc do Teen on the London miałam wielką nadzieję, że wydam coś. I mimo, ze jest to mój ukochany sklep nic nie kupiłam! Zawiedziona powędrowałam do ostatniego w tej galerii.
Na szyldzie pisało: Change Prince. -20%.
Westchnęłam głośno spoglądając na szafki.
- Uhuhu... Meg, jeśli tutaj czegoś nie kupisz to chyba cię zamorduję, ale wcześniej każę ci zjeść szpinak.
- Blee - jęknęłam.
To były chyba najpiękniejsze damskie ubrania jakie w życiu widziałam! Do tego nie drogie. Zaczęłam biegać od półki do półki wkładając do koszyka ile się da.
Po godzinnych przebierankach spojrzałam zza kotary. Zoey siedziała zmęczona na niebieskiej kanapie z głową odchyloną do tyłu. Uśmiechnęłam się pod nosem wychodząc.
- Zoey...
Nastolatka podniosła głowę spoglądając na mnie. Otworzyła usta, a po chwili zakryła je dłonią.
- Wyglądasz bosko! - wrzasnęła wreszcie na cały sklep.
Ludzie dokoła obejrzeli się na nas zdziwieni. Zoey jednak nie przejmowała się tym. Podbiegła do mnie oglądając sukienkę z każdej strony. Była to czerwona suknia za tyłek z delikatnym dekoltem, bez ramiączek, z zakrytymi plecami. Na zakończeniach obsypana była małymi diamencikami. Marszczenie na dole nadawało jej uroku.
- Bierzemy? - zapytałam.
- A są rozmiary na mnie? Jeszcze się pytasz - powiedziała szczerząc się.
Kiwnęłam głową i wróciłam do przebieralni. Założyłam ponownie mój strój, po czym z przyjaciółką udałam się do kasy.
- Co powiedz na długi obiad, kino i spacer?
- Należy nam się - odparłam.
Po drodze do wyjścia galerii zakupiłam jeszcze czarne obcasy oraz kupiłam Rumii koszulę w niebieską kratę i jeansowe rybaczki. Trochę wydałam, ale warto było....

_______________________________________________________
Przepraszamy bardzo, że tak mało o chłopakach... tak naprawdę to nic nie było, że się spotkali :D
Ale w kolejnym rozdziale naprawimy straty! :)
Gdy wymyślałam co będzie w roz. 7 popłakałam się ze śmiechu. Rola główna? Rumia! ♥
Zapraszamy do czytania i komentowania Q.Q
Coco&Chanel

2 komentarze:

  1. Ty. Jesteś. Fantastyczna. ; *. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ; ) Pozdro ; D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, ale to MY jesteśmy fantastyczne :D
    Są nas dwie xd
    Coco (ja) i Chanel (my BFF♥)
    Następny już niedługo!
    ^^

    OdpowiedzUsuń