***
oczami Rumii ***
Po
zjedzeniu musli, wypiciu porządnej dawki kawy zbożowej i przebraniu
się w jeansowe spodenki oraz zieloną bokserkę rzuciłam się na
kanapę w salonie. Po chwili jednak musiała wstać, gdyż
mikrofalówka dała znak, że czas minął. Sięgnęłam z niej
gorące opakowanie popcornu, przesypałam go do miski, ogarnęłam
kuchnię i ponownie położyłam się na kanapie. Przeskakiwałam po
programach telewizyjnych wcinając moją przekąskę. W pewnym
momencie natrafiłam na jakąś galę. Selena Gomez stała akurat na
czerwonym dywanie rozdając autografy. Rozmarzyłam się myśląc, że
kiedyś będę stała tak samo, a wszyscy naokoło będą krzyczeli:
Rumia! Rumia! Rumia!
Z
rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Mozolnie podniosłam się
zabierając ze sobą miskę z przekąską. Tuż przed drzwiami
nabrałam całą garść popcornu, po czym wepchnęłam ją sobie do
buzi. Myślałam, że za drzwiami są Zee i Meg trzymające tyle
toreb z zakupami, że nie mogą otworzyć drzwi. Tłustą ręką
nacisnęłam klamkę. I nagle cały trochę przerzuty popcorn
wylądował na koszulce tego przystojniaka. Po prostu wyplułam go ze
zdziwienia. Serce zaczęło mi łomotać jak szalone. Odstawiłam
szybko miskę na szafkę obok drzwi i zaczęłam wymachiwać rękoma.
-
O jejkuś... Sorki, przepraszam cię H...H... Henry? - zapytałam.
-
Hary - odparł trochę speszony, gdyż popcorn powoli zsuwał mu się
po koszulce.
Zacisnęłam
powieki, po czym rzekłam:
-
No jasne... Hary. Kurde, wchodź, wypiorę ci tą koszulkę.
Hazza
wsunął się powoli do domu. Szybkim ruchem zciągnął koszulkę
podając mi ją. Strzepnęłam do kosza popcorn mówiąc:
-
Zaraz wracam. Usiądź sobie i pooglądaj coś w TV...
-
Spoko.
Harold
usiadł wygodnie na kanapie. A ja szybko pobiegłam na górę do
łazienki.
Schodząc
zauważyłam, że chłopak leży na kanapie przeskakując po
kanałach. Loki delikatnie spadały mu na czoło, a opalona klatka
unosiła się powoli i opadała. Stałam tak i patrzyłam na jego
tors, gdy wreszcie powiedział:
-
Coś nie tak?
Od
razu poczułam jak zalewają mnie rumieńce.
-
Nic, nic. Po co w ogóle przyszedłeś? - zapytałam wymuszając
uśmiech i siadając na fotelu.
-
Em... Meg miała mi zostawić płytę Cher Lloyd.
-
Ach, tak. Dałabym ci ją, ale nie mam pojęcia, gdzie Meggi ją
schowała.
-
Ok - mruknął wstając.
-
Już wiem gdzie jest! Zaraz wracam!
Pobiegłam
szybko na górę, poszperałam trochę u Meggi. Po kilku minutach
zbiegłam z płytą w dłoni. Rozpędzona potknęłam się o szafkę,
a Hazza złapał mnie w ostatniej chwili. Staliśmy tak wtuleni w
siebie. Chłopak objął mnie w pasie. Nagle w głowie zaczęły
pojawiać się okropne wspomnienia. A najdłużej przypominałam
sobie chwilę, gdy przyszłam do Daniela. Był pijany i chciał mnie
pocałować. Nie lubiłam alkoholu, więc unikałam tego. W końcu
uderzył mnie z pięści w twarz i zaczął obściskiwać. Wyrwałam
mu się z płaczem i nigdy więcej nie wróciłam... nie wiem jakby
to sie skończyło...
-
Harry... - szepnęłam wreszcie ze łzami w oczach. Wspomnienia za
bardzo mnie nękały.
Chłopak
odsunął się ode mnie trochę uśmiechnięty.
-
Przepraszam.
Kiwnęłam
głową podając mu płytę. Hazza chwycił ją, pożegnał się i
wyszedł.
Usiadłam
na kanapie chowając twarz w dłoniach. Po chwili jednak ponownie
rozległ się dzwonek. Otworzyłam drzwi. Hary stał śmiejąc się.
Spojrzałam na niego i zrozumiałam.
-
Mogłabyś oddać mi koszulkę? - powiedział rozbawiony.
-
Haha, koszulka, jasne- zaśmiałam się, chwilę po tym złapałam
się za głowę i powiedziałam - Koszulka... pralka... E... Hary, bo
wiesz. Jest taka sprawa - mówiłam zakłopotana - Bo ta pralka jest
nowa, ma tyle przycisków i... ja nie umiem jej obsługiwać -
wypaliłam chowając twarz w dłoniach.
Rozległ
się głośny, przyjazny śmiech Hazzy. Weszliśmy do domu, a on
powiedział:
-
Ej, spokojnie, haha, też kiedyś nie umiałem obsługiwać pralki.
Spojrzałam
na niego zdziwiona, po czym wybuchnęłam śmiechem.
-
Może umiałbyś obsłużyć moją? - zapytałam robiąc słodkie
oczka.
Kilka
minut później pralka wirowała z koszulką i innymi rzeczami.
-
Muszę już iść - powiedział stojąc przy drzwiach.
-
Och, koszulka nie zdąży się wyprać i wysuszyć. Poczekaj, coś ci
przyniosę.
Chwilę
później zjawiłam się ponownie na dole trzymając w dłoni czarną
koszulkę z napisem "I love Rumia", którą dostałam od
mamy przed wyjazdem.
-
To chyba jedyna koszulka, która będzie na ciebie pasowała.
-
Ok - uśmiechnął się zakładając ją. Spojrzał się na napis, po
czym roześmiał radośnie.
-
Cześć - powiedział całując mnie w policzek. Jego miękkie loki
połaskotały mnie po policzku. Drzwi trzasnęły, a ja stałam cały
czas w tym samym miejscu śmiejąc się do siebie.
__________________________________________________________________________________
Podoba Wam się? ;*
Komentujcie do 3 komentarzy, a kolejny będzie o... Lou + Meg = "spotkanie" :)
Coco&Chanel
Q.Q
Hahaha ; D No okej. To wy jesteście fantastyczne ; D Nie tylko w tamtym rozdziale, ale też we wszystkich poprzednich, jak i na pewno w następnych ; ) Dobrze, że zabrałyście się za pisanie ; ) pozdro ; P
OdpowiedzUsuńDziękujemy.!! Takie komentarze zachęcają do pisania.!
UsuńChanel XxxxX
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń