*** oczami Rumii ***
Otworzyłam
ociężale oczy. Kilka razy musiałam powoli mrugnąć, żeby
cokolwiek zobaczyć. Wreszcie przeciągnęłam się głośno
ziewając. Wygramoliłam się spod kołdry, po czym położyłam na
brzuchu. Chwyciłam z szafki telefon, na którym wyświetlało się
"2 nowe wiadomości od Harry''.
1:
"Dziękuję za
wczoraj, było świetnie. H."
2:
"Nie mogę się
doczekać wieczoru. Przyjdę po ciebie o 17, bądź gotowa ;).
Harold.xx"
Uśmiechnęłam
się pod nosem stając na podłodze. Jeszcze raz się przeciągnęłam,
po czym ubrałam dresy. Tym razem wstałam o 8:30, więc bieganie
nadal było w planach. Przetarłam oczy spoglądając w lustro.
Związałam włosy w kitkę z boku, po czym zeszłam do kuchni. Od
razu chwyciłam kartkę i napisałam na niej: "Śpiochy wy moje,
wyszłam pobiegać, nie mam pojęcia kiedy wrócę, nie rozwalcie
chaty. Wasza Rumia". Przypięłam ją na lodówce magnesem, po
czym wybiegłam z domu. Moim celem było dobiec do parku, a droga
liczyła 600m.
O
litości! - myślałam dysząc ciężko. Opadłam na ławkę w parku
dusząc się. W ogóle nie miałam kondycji! Postanowiłam odpocząć
trochę, a potem już powolnym krokiem iść do domu. Myślałam o
Harrym. Miało być zero miłości i takich tam, a przecież całujemy
się w policzki. Szczerze mówiąc wcale nie myślałam o zakazie i
nie czułam wyrzutów sumienia. Przy nim czułam się tak swobodnie i
bezpiecznie, że gdy odchodził serce łamało mi się na tysiąc
kawałków.
-
Hej - usłyszałam obok siebie.
Odwróciłam
głowę nadal łapczywie oddychając. Harry także był w dresach,
lecz on wcale nie wyglądała na zmęczonego.
-
O, cześć - odpowiedziałam uśmiechając się - Co ty tu robisz?
-
Biegam jak co dzień rano, a ty?
-
To samo, ale po raz pierwszy, jak widać - odparłam.
-
Wiesz co? Wyglądasz uroczo taka rozczochrana i zgrzana - zaśmiał
się.
-
Rozczochrana? Osz ty! - warknęłam z uśmiechem mierzwiąc mu włosy.
Nagle
położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął do siebie. Po
chwili zamruczał mi do ucha:
-
Muszę już iść, ale nie mogę doczekać się wieczoru. Pa.
I
odbiegł, a mnie zostawił w totalnej rozterce. Serce waliło mi jak
szalone. Czemu on ma na mnie taki wpływ? Czemu mi się to podoba?
Przecież powinnam dać mu w twarz, za te pochopne czułości,
lecz... wcale mi to nie przeszkadzało. Patrzyłam się jeszcze długo
na biegnącego Harrego. Loki podskakiwały mu minimalnie z każdym
krokiem. Uśmiechnęłam się do siebie, po czym powoli ruszyłam do
domu. Jeśli on biega codziennie, to chyba ja także zacznę. W
sumie, takie spotkania byłyby świetne. Kilka minut każdego ranka z
zielonookim przystojniakiem... Kusząca propozycja. Do tego
dziewczyny nic by nie podejrzewały. Tak, to świetny pomysł. Kurde,
Hazza chyba na prawdę mi się podoba. No cóż, muszę powiedzieć
dziewczynom, że jestem zakochana. Bo chyba jestem, prawda?
***
oczami Meggi ***
Czytałam
karteczkę Rumii wcinając płatki z mlekiem, które wcisnęła we
mnie Zoey.
- Nie chcę jeść - marudziłam.
- Meggi, denerwujesz mnie! Jedz! - powiedziała czarnowłosa podsuwając mi miseczkę.
- Nie chcę jeść - marudziłam.
- Meggi, denerwujesz mnie! Jedz! - powiedziała czarnowłosa podsuwając mi miseczkę.
Tak
więc wpychałam w siebie śniadanie dusząc łzy. Czemu nie
zaprzeczyłam już wtedy, gdy Lou zbliżał swoją twarz ku mojej?
Wtedy, gdy zapraszał mnie na spotkanie? Wtedy, gdy pomógł mi
pozbierać zakupy? Nie wiem. Może właśnie tego potrzebowałam.
Może chciałam się upewnić, że płeć przeciwna jest do bani? Ale
nie jest! Tak, nadal cholernie kocham Louisa. I nie mówię tu już
o lubieniu, lecz o kochaniu. Co prawda, ledwie go znam. Chociaż?
Spędziłam z nim dużo czasu i dużo o nim wiem... Po co na świecie
są takie przystojniaki? Po co?! Żeby łamać dziewczynom serce?
Najwidoczniej. Tak szczerze, to bałam się Rumii. Gdyby nie ona i
nasz zakaz teraz pewnie byłabym w skowronkach myśląc o wspólnej
przyszłości z niejakim Louisem Williamem. Ale nie... nie myślałam.
Odstawiłam
pustą miseczkę do zmywarki siadając na blacie. Schowałam twarz w
dłoniach.
- Zee... ja nie potrafię
przestać o nim myśleć! - powiedziałam przez łzy.
-Głupio
mi to mówić, ale jesteś zakochana. I to strasznie. Nie żałujesz
tego pocałunku. Ha! Co więcej, chciałabyś go powtórzyć. Tylko
powstrzymuje cię lojalność wobec nas i zakaz.
Przejrzała
mnie. Dobitnie mnie przejrzała!
-
Masz rację - odpowiedziałam.
-
Ja zawsze mam rację - zaśmiała się - Pokaż mi swój telefon.
-
Po co? - zapytałam podając jej urządzenie.
-
Chwila... kurde, dziesięć SMS-ów od Lou i dwadzieścia
nieodebranych połączeń. On jest hardcorem, zakochanym hardcorem!
No! Dosyć mazgajenia się. Wstawaj, ogarnij się i zaproś go.
-
Zwariowałaś?! - warknęłam.
-
Możliwe, ale to jedyna nadzieja. Jeśli go kochasz, a on ciebie - w
co nie wątpię, to na co czekasz? Dzwoń do niego! Niech tu zaraz
przyjdzie.
-
Ale... co ja mu powiem? - zapytałam zrezygnowana.
-
Nic. Pocałujesz go.
Spojrzałam
na nią zdziwiona.
-
A Rumia? - spytałam.
-
Pogadam z nią.
-
Zee! - krzyknęłam z uśmiechem rzucając się na nią - Kocham cię!
-
Haha, ok, ok, a teraz dzwoń. No już! - uśmiechnęła się.
Tak
też zrobiłam. Zoey stwierdziła, że nie będzie nam przeszkadzać
i nawet nie wystawi nosa na drzwi swojego pokoju. Jeszcze raz jej
podziękowałam, po czym poszłam się przebrać. Założyłam
koszulkę oversize z flagą Anglii, niebieskie spodenki i czerwone
converse. Włosy spięłam w koka.
Kilka
minut później rozległ się dzwonek do drzwi. Zestresowana
otworzyłam je i ujrzałam zdziwionego Lou. Był taki podekscytowany
i uroczy. Nie wahałam się ani chwili i położyłam dłonie na jego
policzkach. Powoli zbliżyłam twarz ku niemu. Nasze usta dotknęły
się, a ja poczułam, że właśnie o tym marzyłam. Delikatnie
muskałam jego wargi. Wreszcie odsunęłam twarz na kilka
centymetrów, po czym wtuliłam się w niego szepcąc:
-
Kocham cię.
A
on...
_______________________________________________________
Ok o to 10 rozdział.
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie choć 1 komentarz. :D
Następny rozdział już napisany czeka na kilka komentarzy aby go wstawić. xD
Coco&Chanel
^.^
Ok o to 10 rozdział.
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie choć 1 komentarz. :D
Następny rozdział już napisany czeka na kilka komentarzy aby go wstawić. xD
Coco&Chanel
^.^
Ciekawe ^^
OdpowiedzUsuń