Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 13

*** oczami Zoey ***
Zapukałyśmy do drzwi ogromnego apartamentu. Nie wiem czemu, ale strasznie się denerwowałam. Jak chłopcy zareagowali na SMS? Przecież mogli nas wyśmiać. 
Matko Boska, trzymaj za nas kciuki.
Klamka drgnęła. Otwierają drzwi.
Zayn stał uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Baby! - wrzasnął na całe gardło.
Miał nienagannie, zresztą jak zwykle, postawione na żel włosy, czerwoną bejsbolówkę i T-Shirt z Myszką Miki. Do tego czarne conversy i ciemnogranatowe spodnie. Wyglądał? No a jak - cudnie.
- Zayn! - zaśmiała się Meggi w jego uścisku - Zayn, dusisz mnie.
Chłopak powiększył swój uśmiech, to było w ogóle jeszcze możliwe? Przytulił mnie, a potem Rumię, która miała na sobie szare rurki, czarną koszulkę z napisem "Nirvana!" i czarne vansy. Włosy zostawiła w artystycznym nieładzie. Wyglądała wprost zabójczo! Wyrywała się dla zabawy z uścisku Zayna, który wreszcie wziął ją na ręce i niczym koń na zawodach jeździeckich potatajał do salonu. Weszłyśmy do kuchni.
- Dziewczyny! - zawył Niall z buzią pełną czegoś, co może wcześniej wyglądało jak najdroższa czekolada.
- Niall... - mruknęłam cicho.
Chłopak podszedł do mnie, uprzednio połykając swoje jedzenie, wytarł twarz i... objął mnie w pasie.
Mdleję, ludzie, mdleję! Karetka! Jest na sali lekarz?!
Boże, czy to już zawał? Jestem za młoda by umierać w ramionach takiego przystojniaka! Dobra, rozumiem, 70 na karku, bujany fotel i stary partner, no ale 17 lat? Gdzie tu sprawiedliwość, pytam!
Dziewczyny zniknęły nie wiadomo gdzie. Ja i Niall. Sam na sam. Kuźwa, niech mnie ktoś uszczypnie.
Przysunął mnie do siebie delikatnie, lecz stanowczo. Nie rozpływaj, się Zee. Nie wolno ci! No jak będzie wyglądał twój makijaż, kiedy staniesz się galaretą? Zastanów się.
Fuck, zaczynam nie orientować. Czy właśnie niejaki Niall przysuwa do mnie swoją twarz? A to co? Aaa, dobra, plamka od czekoladek. Zlizać ją? Ogar!
Jest, całuje mnie!
Ciepłe usta. Ciepłe, czekoladowe usta. Mhmm... Czekoladowy potwór! Do ataku, całuj! Prawie parsknęłam śmiechem wyobrażając sobie Nialla w basenie czekolady. Miałby na sobie czerwone slipki. Jejkuś, czy was to nie śmieszy?! No ale nie wolno mi się śmiać, przecież właśnie ten czekoladowo-slipkowy nurek zatapia się w moich ustach. Zazdrościcie? Powinnyście.
Ej, no gdzie mi tu? Tak szybko? Już? Po wszystkim?
Czekoladowy blondynie, wracaj tu do mnie! Całuj mnie! Ale to już! Bo jak cię dorwę... to ja cię wycałuję, wiesz?
Uhm, po wszystkim. Odsunął się. Cholera.
- Zee... - zamruczał mi do ucha - Will you be my...
WYDUŚ TO Z SIEBIE NIEBIESKOOKI NURKU!
- ...best friend?
Fuck, fuck, fuck. What?! Gdzie tu do cholery są uczucia?!
- Żartowałem. Kocham cię, wiesz? - szybki cmok.
No, tak może być.
Oj, rączki mnie świerzbiły, żeby tu go zaraz nie wymiętosić, ale nie, nie bądź łatwa Zee.
- Ślicznie dziś wyglądasz - zaśmiał się okręcając mnie dookoła.
MIał rację. Ubrałam się w różową, kraciastą koszulę, czarne rurki i czerwone baleriny. Kok postanowiłam trochę poczochrać, tak, żeby był... oryginalny. Wyglądałam świetnie. Przyznał mi to nawet Pan z pieskiem, którego mijałam na chodniku.
- O! Młoda damo, wyglądasz czarująco! - powiedział.
Wybuchnęłyśmy wtedy śmiechem.
Niall jeszcze raz szybko mnie pocałował.
- Kocham cię, czekoladko ty moja - szepnęłam mu do ucha z uśmiechem.
- Czekolada?! Gdzie?
Zaśmiałam się głośno.
Oj Niall - pomyślałam - Żebyś ty wiedział, jak na mnie działasz. Macho ty moje!
Po chwili, oczywiście po szybkim cmoknięciu mnie w policzek, skierowaliśmy się do salonu, gdzie Liam siedział na Zaynie, udając dżokeja, a Harry i Rumia leżeli wtuleni w siebie na kanapie. Urocze... Stanął za mną Niall.
- Mogę cię pocałować? - zapytał cicho.
- Przed chwilą to robiłeś, sklerotyku - zachichotałam.
- Oj, przesadzasz - uśmiechnął się.
Szybka wymiana zarazków. Nikt się na nas nie patrzył, uff.
- Gdzie Meggi i Louis? - zapytałam siadając na kolanach Nialla na fotelu.
- W drugim pokoju... nie pytaj - zawył Zayn, który właśnie przed chwilą grzmotnął głową o stolik.

*** oczami Lou ***
Ta jej sukienka w kwiatki do kostek rozwalała mnie na łopatki. Włosy? Pierwszy raz rozpuściła! Wyglądała tak uroczo, dziewczęco. Fuck, jak jej zaraz nie wyściskam, to chyba zamienię się w Królewnę Śnieżkę. Hej, ciekawe co by na to powiedział Hazza. Och, żeby był moim księciem. Albo nie, mam Meggi.
- Kocham cię - szepnąłem jej po raz kolejny do ucha.
Siedzieliśmy na łóżku, naprzeciw siebie, zsunąłem jej jedno ramiączko sukienki. Dobra, dwa, ale nikomu nie mówcie. Nie zauważą.
- Wiem, mówisz to po raz setny, Williamie - powiedziała tonem Królowej Anglii.
Zaśmialiśmy się.
Oj, nie stracę tej okazji. Położyłem ją delikatnie na łóżku. Sam oparłem się na rękach tuż nad nią. Mmm, jaka sytuacja. Schyliłem się minimalnie. Zacząłem muskać jej usta, a ona? Ona mruczała i położyła mi dłoń na policzku. Haha, gdyby nie było w domu reszty to chyba nie był bym taki... no wiecie, ograniczony.
Mizialiśmy się jeszcze dobre pół godziny. Tym razem to Meggi leżała na mnie, nie powiem, ja nie miałem na sobie koszulki w paski, a ona butów. Do tego podwinąłem jej trochę sukienkę. Kurde, co ona, miniówek nie ma? Przecież te ładne nogi... Stop! Nie zapędzaj się, Lou.
Usłyszałem pukanie.
- Ej, zakochańcy, chodźcie, pizza już jest - Liam zawołał zza drzwi.
- Właśnie! - krzyknął Niall z pełną buzią - Ruszyć te chude tyłki, znaczy, Lou rusz chudy tyłek, a ty Meggi rusz niezwykle zgrabny tyłeczek, bo nie starczy dla was! - wyseplenił.
Krótki plask, śmiechy wszystkich i to genialne "No co?!" Nialla. Taa, Zee też ma zgrabny tyłek i domaga się pochwały.
- Idziemy... - mruknąłem do niej.
- Oj nie, ja chcę ciebie! - powiedziała uroczo przykładając mi dłoń do klatki.
- Wiem, ja ciebie też, ale, ale, nie myśl że odpuszczę! - zawołałem biorąc ją na barana.
- Moje buty! Fuck you, sweetie! - wrzeszczała, gdy biegałem ze nią po salonie.
Harry śmiał się na podłodze. Na podłodze? Orzesz ty w mordę, że on i Rumia się nie wstydzą! A nie, sorry, on się tarzał ze śmiechu. To co innego.
- Emm... Lou? Czemu ty jesteś bez koszulki? Uhm, Meggi, opuść sukienkę i wciągnij ramiączka, dobrze, skarbie? - usłyszałem za sobą głos Rumii.
O cholera. Potatajałem z moją baby-sweetie-honey girl do sypialni,w której wcześniej opanowywałem swe emocje, by nie... ekhm. To może wróćmy do rzeczywistości.
Ogarnęliśmy się szybko, po czym wróciliśmy do salonu.
- Lowelasie, TYLKO Meggi - ostatnie słowo Niall podkreślił spoglądając na Zoey, przez co wszyscy uśmiechnęliśmy się - Pizzy nie ma.
- Że co? Phi, chamy - Meg ma wrodzony talent aktorski, jak Harrego kocham.
Wybuchnęliśmy śmiechem włączając DVD.

*** oczami Rumii ***
- Misiek, mogłabyś wyjść ze mną na chwilę? - zapytał mnie Hazza na ucho.
- Po co? Tak mi tu dobrze! - szepnęłam.
Leżałam właśnie tuż przy Harrym. Obejmował mnie silnie ramieniem.
- No chodź, chodź - śmiał się mi do ucha.
- Idę - mruknęłam niby to od niechcenia.
Wstaliśmy razem, ja z większym lenistwem niż Styles, który od razu zeskoczył z kanapy, którą rozłożyliśmy.
Nikt o nic nie pytał, co mnie dziwiło.
Loczek złapał mnie za rękę. Tuż przed wejściem na dach apartamentowca powiedział do mnie:
- Rumia, pogódź się na chwilkę z tym, że nie będziesz mnie widziała, dobrze? - zaśmiał się.
I nim zdążyłam go zrozumieć już miałam zawiązane coś na oczach.
Pociągnął mnie za sobą.
Szybkie zgrzytnięcie drzwi, upalne powietrze lipca. Co do...
- Ta daaam! - zaśpiewał odwiązując mi szmatkę.
Boże, żebyście wy widzieli to co ja! Mały stolik, biały obrus, świecznik z czerwonymi świeczkami, Harry nagle zdejmujący spodnie, białe talerze. Kurde! Stop! Harry zdejmujący spodnie?! What the fuck?!
- Emm... Hazza? - wydusiłam z przerażaniem.
Jaki geniusz, kurwa! Eistain normalnie. Dobra, to teraz tak. Wy siadacie sobie wygodnie, uciszacie młodsze rodzeństwo, ściszacie piosenki. Już? Ok. To teraz tak:
Wyobraźcie sobie, że Harry pod tymi jego musztardowymi spodniami miał jeansowe portki.
Też mieliście minę z cyklu: WTF?!
Taa, ja też. Żółwik.
Dobra, chwila. Ma na sobie jeszcze <podkreślam - JESZCZE> białą bokserkę i siwą marynarką. Kuźwa Maciuś! Z kim ja siedzę na dachu? Z kolesiem, który się rozbiera? Z kolesiem, który nosi podwójne ubranie w lato? Że co? Nie, no, przyznaję - urocze.
- Zapraszam Panią do stołu, ale najpierw...
I nagle wyjął zza siebie, tak po prostu, cholera, zza siebie <mówiłam już, że jest geniuszem> bukiet róż. Czerwonych róż.
Ej, jeśli wcześniej miałam minę "WTF?!" to wtedy musiałam mieć minę z typu "Za dużo trawy". Albo gorszą. Właśnie - jest gorsza? Nie ważne.
- Will you be my girlfrend?
Yay! Czy ja właśnie jestem na dachu z Loczkiem, który co chwilę się przebiera, wyczarowuje kwiat znikąd i pyta mnie, czy będę jego dziewczyną? Robiłyście to kiedyś? Tak? To czemu nie dałyście mi scenariusza?! Ubrałabym się chociaż bardziej... stosownie niż w nieśmiertelną Nirvane.
Eee, chwila, wróćmy do rzeczywistości. O co to on pytał? Nie no, żartuję wiem.
- Ou... YES MY SWEETIE! - wykrzyczałam.
- Już myślałem, że tak zastygnę, baby - zaśmiał się.
Przyciągnął mnie do siebie, ucałował tak namiętnie, że aż mi się chyba tusz do rzęs rozmazał. Oby nie. Jeszcze jedno zachłanne obściskiwanie.
I co dalej? Znacie zakończenie? Nie? To podpowiem - każdy z nas odwalił swój taniec radości. Urocze.
_____________________________________________________________________________ 
Rozdział przeuroczy nie powiem. :] Następny będzie jeśli pod tym będą przynajmiej 4 komentarze.! ^^
+ DZIĘKUJEMY ZA TE 1432 wyświetlenia i wszystkie komentarze (których mogłoby być więcej. xd)
DZIĘKUJEMY I DO NAPISANIA. <3
Coco&Chanel. 



10 komentarzy:

  1. mega rozdział ;) uśmiałam się bardzo ;p czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. zuper rozdział ;D czekam na nastepny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heyy na moim blogu jest nowy odcinek :) Drugi :) Zapraszam na http://opowiadanieonedirection-cherry.blogspot.it/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hey. Fajny rozdział. Zapraszam do nas: http://heartaddictedto1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kooocham Wasze Opowiadania , < 33 codziennie będe wchodzić i sprawdzać czy nie ma nowego , Dopiero dziś odkryłam ten blog , i czytam go do 00:03 Jaak jutro nie będę umiała wstać to Przez was i wasze jakże zacne opowiadania Milordziny < 33 Niee no bez Kitu Super . !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to jest świetny komentarz.
      Dziękujemy :D
      Wy kochacie nasze opowiadania, a my Was kochamy :)
      Dzięki za wszystkie komentarze. To bardzo miłe ;P
      Coco&Chanel

      Zachęcamy do głosowania na nick Chanel Q.Q

      Usuń
  6. Rozdział Zajebisty ;o czekam na nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha! Bosski rozdział ;D
    "Jaki geniusz, kurwa! Eistain normalnie. " Aj, dajecie czadu, laski xD
    Czekam na następny ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. 30 year-old Statistician IV Florence Ertelt, hailing from Schomberg enjoys watching movies like Major League and Singing. Took a trip to Flemish Béguinages and drives a Ferrari 400 Superamerica. tak

    OdpowiedzUsuń