Łączna liczba wyświetleń

środa, 17 października 2012

Rozdział 21

*** oczami Zoey ***
Kalendarz patrzył na mnie wymownie. Wprost słyszałam jego drwiący śmiech.
Za dwa tygodnie kończą się wakacje. Wyjeżdżamy.
W pewnym momencie gardło zapełniło się łzawą blokadą. Nie, Zee, nie płacz. Nie wolno ci. I tak wyjedziemy. Przecież nie zostaniemy tutaj na zawsze. Co ze szkołą? Z rodziną? Nie, to niemożliwe. Nawet nie możemy robić sobie nadziei, bo to bez sensu. Jeśli przyjechałyśmy, to musimy wyjechać. Problem w tym, że drogę powrotną  zagrodziło nam coś o nazwie "miłość".
Wzięłam głęboki oddech, odwracając się od przedmiotu wiszącego na kremowej ścianie w salonie.
- Dziewczyny... - zaczęłam, zaciskając pięści.
Przyjaciółki przerwały rozmowę, spoglądając na mnie zaciekawione.
- Musimy coś postanowić. Przecież nie wyjdziemy tak bez słowa! - wykrzyknęłam, opadając na hoker.
Meg zeskoczyła z blatu, wzdychając ciężko, a Rumia odwróciła się do zlewu, niby to pochłonięta zmywaniem.
- Nie psuj mi humoru, bo nie ręczę za siebie - mruknęła blondynka, kierując się ku sofie.
Obróciłam się na hokerze.
- Meg, a kiedy to rozstrzygniemy?! Za czternaście dni nas tu nie będzie! - odparłam.
- Meggi, Zee ma rację, nie wyjedziemy tak bez słowa. Na pewno nie ja - rudowłosa odwróciła się do nas z rękoma w pianie.
- Dobra, to co macie zamiar zrobić? - burknęła blondynka, podchodząc do lodówki.
- Według mnie dobrze by było powiedzieć im w dzień wyjazdu - zaproponowałam.
- Zoey! - wykrzyknęły naraz.
- Dobra, dobra, już - podniosłam niewinnie ręce.
- Urządźmy wieczorem kolację, na której wszystko im wyjaśnimy - szepnęła Rumia, pucując talerz.
- Wyobrażam sobie ich miny - jęknęła Meg, popijając mleko prosto z butelki.
Położyłam głowę na blacie wzdychając. Nie zostawię Nialla tak bez słowa. Przecież złamałbym mu serce. To czekoladowe, najlepsze na świecie serce. Łzawa blokada ponownie zaklinowała się w moim gardle.
- SMS'em? - dosłyszałam głos rudowłosej.
- Zwariowałaś - bąknęłam.
- No to ja się poddaję - odburknęła mi, wycierając naczynia.
-- Ja też - zawtórowała jej Meggi, włączając laptopa.
- Dziś wieczorem urządzamy kolację. Widzę was gotowe, czekające na chłopaków za dziesięć ósma. Chłopcy przyjdą o ósmej. Rumia zajmie się potrawami, Meggi nakryciem i innymi takimi, a ja... a ja ich o tym wszystkim powiadomię. Biorę to na siebie. A teraz bay, idę się przewietrzyć.
- Spoko, Zee, damy radę! - powiedziała Rumia.
Chwytałam już klamkę do drzwi, chcąc wyjść na spacer, gdy do moich uszu dobiegł głośny krzyk.
- Co się stało?! - krzyknęłam zaniepokojona, wpadając do kuchni. Meggi siedziała przed laptopem, zakrywając dłońmi usta.
Rumia stała za nią, zagryzając nerwowo wargę.
- Ej, co się dzieje? - powtórzyłam, podchodząc do przyjaciółek.
Przyjrzałam się uważniej Meggi. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. W pewnym momencie zerwała się z krzesła, po czym popędziła na górę.
- Rumia? - zapytałam, stając obok dziewczyny.
- Cholerna El - warknęła wskazując palcem na pewnego tweeta, nadanego przez Eleanor.

"Drogie Directionerki! Martwicie się o Lou, prawda? Uwaga - wiem, co się z nim dzieje. Zakochał się. Tak, dziewczyny, Louis zakochał się w pewnej brzydkiej nastolatce o imieniu Meggi. Zaraz podam Wam link do jej profilu. Wasza Eleanor xxx"

Zatrzasnęłam laptopa z całej siły.
- Fuck fuck, fuck! - krzyczałam na cały dom.
- Zamorduję kiedyś tę... yhajnhfbn! - zawtórowała mi Rumia.
- Pomogę ci - jęknęłam, chowają twarz w dłoniach.
Nim się obejrzałam, Rumia chwyciła laptopa i zaczęła biec na górę. Nie wiedząc o co chodzi, popędziłam za nią. Wtargnęłyśmy do pokoju Meggi niczym dwa tornada.
Dziewczyna leżała na łóżku, miotając poduszkami na lewo i prawo, poprzez łzy.
Gdy pudrowy jasiek uderzył mnie w twarz, chwyciłam blondynkę za ręce.
- Przestań! - powiedziałam.
Rumia klapnęła koło Meg, podnosząc klapkę laptopa.
- Zaloguj się na Twittera - powiedziała z bojową miną.
- Nie - odparła Meg.
- Loguj się! - Rumia podniosła głos.
Usiadłam za rudowłosą. Blondynka z oporem wystukała na klawiaturze login i hasło.
Rudowłosa z zamachem przesunęła komputer w swoją stronę.
- Policzymy się dziwko - warknęła, wystukując coś na klawiaturze.
Zerknęłam jej przez ramię.

"Nie słuchajcie tej bitch! Meg xx"

- Rumia, to bez sensu... - szepnęła Meg, usuwając treść tweeta.
- To co chcesz im powiedzieć? Że owszem, jesteś dziewczyną Louisa Tomlinsona, idola miliona dziewczyn na całym świecie, członka One Direction i jednego z pięciu najprzystojniejszych​ chłopaków na świecie?! - wykrzyknęła Rumia.
- Mam się czego wstydzić? - szepnęła Meggi, a po jej policzkach spłynęły łzy.
- Przestańcie! - przerwałam im, przechwytując laptopa.

"Kochane Directionerki. Jeśli macie zamiar mnie hejtować, to

- Jesteście pojebane - warknęła ruda.

"Kochane Directionerki. Jeśli macie zamiar mnie hejtować, to proszę bardzo, ale wtedy nie uszanujecie naszego szczęścia - mojego i Lou. Kocham Was. Meggi. xx"

Spojrzałam wymownie na dziewczyny. Po chwili oporu przytaknęły głowami, a ja ostentacyjnie kliknęłam Enter.
Siedziałyśmy przed komputerem, wpatrzone w profil El. Żadnego nowego tweeta od dziesięciu minut... żadnego. Meggi przestała płakać, lecz nerwowo przygryzała wargę, pociągając nosem. Rumia sypała wiązankami na temat eks Louisa, a ja starałam się nie mrugać, by nie przeoczyć żadnej wiadomości.
1 tweet.
Blondynka wzięła głęboki oddech, klikając w informację.

"Wierzycie tej małolacie? Ha! Ona ma 18 lat, nie wie co to prawdziwa miłość. Zniszczy Louisa, jak i całe One Direction. El."

Meg zakryła twarz poduszką, wyzywając Eleanor od... różnych.
Telefon na półeczce zadzwonił. Podałam urządzenie załamanej przyjaciółce, wciąż sypiącej przekleństwami.
- Halo? - szepnęła do aparatu zza poduszki.
Po dłuższej chwili dziewczyna rzuciła telefonem o łóżko, uprzednio rozłączając się.
- Kto dzwonił? - spytałam struchlałym głosem.
- El - bąknęła Meggi czerwona ze złości.
- Co chciała? - Rumia przybrała bojową postawę.
- Powiedziała, że jeśli nie chcę dalszych hejtów i pragnę odwołania tego wszystkiego, mam zerwać z Louisem. Inaczej jutro w wywiadzie dla The Sun opowie o jej romansie z Lou, który oczywiście jest zupełną nieprawdą, ale zniszczyłby tak jego, jak i całe One Direction.
- Suka - doszedł mnie głos Louisa, stojącego w drzwiach pokoju.
___________________________________________________________________________________
A oto macie upragniony rozdział 21 :)
Zaczynamy kazanie xd <cwaniak>

Edit1. Więc trochę nas to zasmuciło,że niektóre dziewczyny piszą iż skończą czytać naszego bloga bo zadługo czekają na nowy rozdział ;<
Ale tak naprawdę to nie mamy zbytnio dużo czasu. Wiecie.. testy,kartkówki, przedstawienia,prace domowe,przyjaciele itd.

Edit2.Kiedy skończyłyśmy pisać teksty w stylu "5 kom=nowy rozdział" to nie miałyśmy na myśli dodawania nowych rozdziałów "za darmo". Chcemy wiedzieć co myślicie o tym czy innym rozdziale a nie
-wchodzicie -czytacie -wychodzicie.. Naprawdę..komentarze są dla Nas baaardzo ważne :)
Napisanie komentarza zajmuje co najwyżej 1 min, to nie dużo a strasznie dopinguje :)

Edit3.Co do rozdziału- To jeden ze smutniejszych rozdziałów. Taki króciutki i niezbyt ważny. Następny będzie ciekawszy ;)
                                Chciałybyśmy prosić o większą ilość opinii na temat naszych rozdziałów :D
Aaa i jeszcze jedno! Nie każdy wchodzi tutaj codziennie więc nie ma problemu żebyśmy go powiadamiały ;) Osobiście zajmie się tym Natasza ;d Podawajcie nam swoje tt, e-mail czy gg ;d
Ok.. rozpisałyśmy się xd
Papa :*:* Do napisania ;>
Coco&Channel :3

3 komentarze:

  1. Very very very good ;D Świetny rozdział ;* Zgadzam się z tym że to jeden ze smutnych rozdziałów ;] Mhm.. ni e przejmujcie się tym że nie które osoby tak piszą, pamiętajcie że są osoby które lubią czytać waszego bloga i nie zapominajcie o tym ;D Czekam na kolejny rozdział ;** Pozdrawiam was dziewczyny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle genialny rozdział! ;* rzeczywiście to jeden z tych smutnych rozdziałów ;( pozdrawiam Was i czekam na kolejne! ;*
    Gośka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic się Wam nie dziwię. Pisanie rozdziału niekiedy zajmuje trochę czasu, którego zazwyczaj nam brak ;)
    Podoba mi się Wasze opowiadanie i będę czekać na kolejny rozdział, choćbym miała czekać w nieskończoność, bo znam to uczucie, kiedy czas nagli, a weny brak ;)
    Co do rozdziału - fajny rozwój akcji, a i zakończenie interesujące. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się już niedługo, bo faktycznie ciekawa jestem, co tam wymyślą i jak rozwiążą problem z El. ;)
    `Patrycja ;3

    OdpowiedzUsuń